Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𝕨𝕪𝕣𝕠𝕜

          Czas na dzień sądu. 

Kto jest winien ścięcia głowy? 

Czy to Jonathan Cross, co jest nieudacznikiem, bo się toczy i jest zwykle pijany? Czy to ten Jonathan Cross — Jonathan śmierdzący, niezgrabny, pijany — Jonathan Cross, który nikogo nie interesuje? 

Może jednak nowoczesność, z którą się nigdy nie pogodziłem? Nowoczesność, gdyż mnie przerażała swoją żywotnością i swoim rozmachem; nowoczesność, zmiany, przez które, o litości, uszczuplała się zawartość mojego portfela? 

Lub ten Jakub, cholerny bibliotekarz i zdrada, która miejsca nie miała? Tak, to mógł być Jakub; z tą całą swoją miłością w oczach. 

A ta noc, która mną szamotała, jak tylko chciała? Ta noc, co wprawiała mnie w panikę i obłęd, ta noc, taka ciemna, taka pusta, a to łóżko takie duże, takie zimne. Czy to ta noc jest winna ścięcia głowy? 

Albo wszyscy, dosłownie wszyscy, w tym mieście? Wszystkim ściąć należy głowy? 

Wreszcie — ja — na samym końcu oskarżonych. Stoję boso, na tej zimnej sali sądowej i sam się oskarżam, choć i ja wydaję wyroki. Czy to ja jestem winien ścięcia głowy; ja, co całe życie udawałem? Ja, który bezmyślnie oddałem się obłudnym ideałom, ja, taki dystyngowany, w nowym fraku i z grubym portfelem, ja pracujący, świetnie zarabiający, wytworny i nade wszystko p o r z ą d n y? Bzdura, obłuda! Sprzedałem duszę za dolary, a w tym wszystkim moja żona, która tak długo kochała takiego potwora. Takiego zgniłego człowieka, co za grosz nie miał współczucia; takiego, co sam się zabijał latami i, gdyby nie te otworzone szafki, żywcem by się zakopał, szczęśliwy, że umiera w trumnie premium. Gdzie jest Aleksander? Gdzie ja go schowałem? Teraz to posunęło się za daleko — czy da się przywrócić do życia zmarłego? Czy ja, co całe życie chciałem zamknąć siebie i żonę w trumnie premium winien jestem ścięcia głowy? 

Może to była wina Jonathana Crossa, nowoczesności, nocy, Jakuba? Szanowne państwo, proszę zabrać głos w tej sprawie. Znów milczenie; chyba sam sobie na nie zapracowałem. 

Stoję boso, sala sądowa jest zimna.

Myślałem, że kobiety potrzebują pieniędzy. Że udowodnię jej miłość drogimi prezentami, że w złotych pierścionkach, będzie się czuła kochana. Byłem zazdrosny, zazdrosny jak cholera, bo złote pierścionki nie działały, a ona mi wciąż zarzucała, że przestałem ją kochać, że liczy się tylko praca i duża wypłata. Tak się brzydko złożyło, że my w naszej kulturze żeśmy już sobie dawno powiedzieli, czego kobiety potrzebują. A potem się okazało, że kobiety, które wcale tego nie potrzebują, liczy się w milionach. Chcieliśmy wszyscy pójść na skróty, żeby nam było łatwo i przyjemnie. Anna to była dziwna kobieta i z każdym kolejnym złotym pierścionkiem patrzyła na mnie z coraz większym żalem. 

Jest mi coraz zimniej, w środku lata. 

Może to była wina Jonathana Crossa, nowoczesności, nocy, Jakuba? Szanowne państwo, czas wydać wyrok. 

Wyrok wydany, już nie mam głowy. 

I spadła ta głowa na marmur, potoczyła się po podłodze, właśnie wtedy, gdy Anna pomyślała, na drugim końcu  świata, że nigdy nie przestała kochać Aleksandra. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro